2.Żoną Orfeusza była piękna nimfa drzewna, Eurydyka. Bardzo się oboje kochali, lecz ich szczęście nie trwało długo.
Pewnego dnia wąż ukąsił ją w piętę, co stało się przyczyną jej śmierci. Orfeusz był zrozpaczony.
Nie grał, nie śpiewał, chodził po łąkach i gajach wołając: „Eurydyko! Eurydyko!”. Ale odpowiadało mu tylko echo.
3.Wziął ze sobą jedynie swą czarodziejską lutnię.
Nie wiedział, czy to wystarczy,
ale nie miał żadnej innej broni. Okazało się, że wystarczyło.
Jego gra wprawiła w zdumienie mieszkańców Hadesu: oczarowany Charon przewiózł go
za darmo na drugi brzeg Styksu, trójgłowy pies Cerber zastygł w bezruchu, ucichły nawet skargi potępionych.
4. Orfeusz bez trudu dotarł do władców krainy zmarłych – Hadesa i Persefony.
Jednak nawet stojąc przed nimi, nie przestał grać. Potrącał lekko struny harfy i skarżył się na swój los,
a jego skargi układały się w pieśni.
Bogowie spełnili prośbę Orfeusza: mógł zabrać Eurydykę
5. pod warunkiem, że nie obejrzy się za siebie i nie spojrzy na nią, gdy będą opuszczać krainę zmarłych.
Droga wiodła przez długie, ciemne ścieżki. Już byli blisko wyjścia, gdy Orfeusz nie wytrzymał, odwrócił się i spojrzał na ukochaną.
W tym momencie Eurydyka zniknęła; usłyszał tylko jej westchnienie: okrutny losie.
Orfeusz sam wyszedł na świat. Na próżno wszędzie się rozglądał: nigdzie jej nie było. Wpadł w rozpacz. Przez siedem miesięcy płakał
w ośnieżonych górach, co doprowadziło do wściekłości bachantki, zazdroszczące mu stałości w uczuciach.
Pewnej nocy rozszarpały jego ciało i rozrzuciły po okolicznych wzgórzach. Głowa Orfeusza potoczyła się do rzeki.
Mimo że była już zimna i bez życia, zmartwiałymi ustami powtarzała imię Eurydyki.
Mit o Orfeuszu i Eurydyce to opowieść o miłości, która jest silniejsza niż śmierć.